Nie bój się wyjechać

Od zawsze byłem raczej otwartym dzieckiem. Lubiłem obcować z innymi. Nie mam wcale na myśli tylko innych dzieciaków. Chętnie rozmawiałem także, z osobami starszymi ode mnie, nierzadko całkiem długo. Analogicznie – moi rozmówcy lubili rozmawiać ze mną. Gdyby tak nie było, nie przychodziliby do mnie by zamienić chociaż te kilka słów. Dziś, po latach mogę stwierdzić z pełnym przekonaniem, że od najmłodszych lat miałem swego rodzaju dar do poznawania nowych ludzi. Nic mnie nie powstrzymywało, nic od nich nie odpychało. Nie czułem wstydu ani lęku. Jest to szczególnie ciekawe, ponieważ dzieci czują zazwyczaj opór przed obcowaniem z innymi, starszymi od siebie. Ja tego nie miałem i w przeszłości nawet nie zastanawiałem się skąd się to bierze.

Dziś, gdy jestem już trochę bardziej doświadczony życiowo, niezmiennie usiłuję pojąć niektóre rzeczy. Robię to jednak bezskutecznie. Do dziś zostało mi jednak sporo cech nabytych w dzieciństwie. Nadal kocham ludzi i nadal chcę ich poznawać. Chcę zwiedzić cały świat i mieć okazję porozmawiać z ludźmi różnych ras, różnych wyznań i różnych poglądów.
Nigdy nie potrafiłem usiedzieć w miejscu. Miejscowość, z której pochodzę ma około 8 tysięcy mieszkańców. Już w gimnazjum uznałem, że jest dla mnie zdecydowanie za mała. Znałem prawie wszystkich, zacząłem się więc najzwyczajniej w świecie nudzić. Chciałem czegoś więcej, chciałem poczuć klimat większego miasta. Jako, że od zawsze potrafiłem dogadywać się z innymi, nie inaczej było oczywiście z moimi rodzicami, którzy byli wręcz dumni z tego, że ich syn jest tak ciekawy świata i relacji z innymi ludźmi. Nic więc dziwnego, że matka z ojcem nie mieli w planach robić mi jakichkolwiek problemów i blokować mojego wyjazdu do większego miasta by kontynuować naukę w liceum. Wybór padł na największe z pobliskich miast, czyli Poznań. Jedynym elementem, który nie był do końca dopracowany w kwestii mojego wyjazdu były finanse. Nie pochodzę ze zbyt zamożnej rodziny, dlatego już od 1. klasy liceum pracowałem weekendowo. Pracę w gastronomii, której się podjąłem by mieć pieniądze na bursę, mogę polecić każdemu. Każdemu kto oczywiście nie obawia się kontaktu z innymi ludźmi, a chce wręcz nad nim w jakiś sposób popracować. Nauka w poznańskim liceum dała mi bardzo dużo, przede wszystkim nauczyłem się bowiem samodzielności. Jak na chłopaka z małej miejscowości radziłem sobie całkiem przyzwoicie. To co teraz mówię to nie opinia, a fakt, gdyż nawet moje nauczycielki były pod wrażeniem tego jak dobrze sobie poczynam w Poznaniu. Poza tym, nawiązałem oczywiście mnóstwo nowych znajomości, których oczywiście nie zamierzam zaniedbywać.

Niestety (a może wcale nie?), nie do końca jestem w stanie tego dokonać, a to wszystko z takiego powodu,że uznałem, iż nauka w większym polskim mieście to nie jest to co mnie do końca satysfakcjonuje. Dlatego też, podjąłem decyzję o przeprowadzki na studia w USA. Skorzystałem z możliwości wzięcia udziału w programie wymiany między uczniami obu krajów i właśnie pakuję walizki, bo jutro o godz. 13 rusza mój samolot. Jak myślicie – dam sobie radę?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here